Рейтинговые книги
Читем онлайн Drzymalski przeciw Rzeczypospolitej - Artur Baniewicz

Шрифт:

-
+

Интервал:

-
+

Закладка:

Сделать
1 ... 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55

– Ubierz się – powiedział cicho. – Już teraz zęby ci dzwonią.

– Nie bój się. Nie odgryzę ci… tatusiu. – Była jednym wielkim wyzwaniem, ale przynajmniej nie próbowała się wyszarpywać.

– Jeśli myślisz, że będę się tu z tobą kochał…

– Obejdzie się. – Jej obnażone, pokryte gęsią skórką ramiona zwisały teraz bezwładnie po bokach, jednak w gniewnej twarzy nie było niczego zbliżonego do rezygnacji. – Wystarczy, że zabierzesz ręce z rozporka. Zobaczymy, ile jest warte to twoje trucie o męsko-damskiej przyjaźni.

Kiedy opuściła ręce, jego dłonie automatycznie znalazły się pod pachami dziewczyny.

– Piłka w sufit? – uśmiechnął się, wpychając palce głębiej i pozwalając im sunąć ku łopatkom Izy. – To żaden dowód, żabo. Taka z ciebie mądra dziewczyna, a taki głuptas… – Patrzyła mu w oczy, naburmuszona i jeszcze niczego nierozumiejąca. – Każdy normalny mężczyzna by cię tu teraz, nawet gdyby zaczął padać śnieg… To nic nie znaczy. Tylko tyle, że jesteś śliczna. – Jego dłonie spłynęły po ciepłej skórze ku zaokrągleniu bioder, przyciągając zarazem dziewczynę. Blisko. Wystarczająco blisko, by odczuła, że jest bardziej niż normalnym mężczyzną. Kiernackiego trochę rozbawiło jej zaskoczenie. Podniósł dłoń i dotknął jej policzka. – Nie będzie seksu pod gołym niebem, na pobojowisku i przy paru stopniach Celsjusza.

– Nie? – zapytała niepewnie. W oczach rozpalał się już chyba ciepły, radosny blask. Ale tego Kiernacki nie był pewien.

– Nie chcę, żebyś dostała zapalenia płuc i umarła. – Zdjął kurtkę i okrył nią nagie ramiona Izy. – O przyjemnościach zapomnij. Mamy kupę roboty. Trzeba uzgodnić zeznania, załatwić Baśce jakieś bezpieczne miejsce, odebrać forsę w Warszawie i poszukać szybkiego urzędnika stanu cywilnego. – Trzymając kurtkę za poły, przyciągnął do siebie uwięzioną wewnątrz i poddającą się bez oporu dziewczynę. Powoli. Bardzo chciał posmakować jej ust, ale widok światła rozlewającego się po jej twarzy był co najmniej równie słodki. – Aha, a tak w ogóle to ja też cię…

Ich usta spotkały się i nie zdążył jej tego powiedzieć.

Przynajmniej tym razem.

1 ... 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55
На этой странице вы можете бесплатно читать книгу Drzymalski przeciw Rzeczypospolitej - Artur Baniewicz бесплатно.
Похожие на Drzymalski przeciw Rzeczypospolitej - Artur Baniewicz книги

Оставить комментарий